W kropli wody

"The Office PL" ma swoje wady, ale przede wszystkim jedną wielką zaletę – jest trafnym obrazem naszego dnia powszedniego przedstawionym w krzywym zwierciadle zwariowanego i bezwzględnego humoru.
W kropli wody
Kręcenie polskiej wersji "The Office" było przedsięwzięciem ryzykownym. Brytyjskie i amerykańskie wydania popularnego formatu mają tak wielu zaciekłych fanów, że niektórzy sam pomysł na powołanie do życia rodzimego oddziału "Biura" uznali za świętokradztwo i od samego początku liczyli na porażkę. Być może właśnie z tego powodu twórcy nie mieli ani przez moment ambicji wchodzić w szranki z doskonale znanymi wersjami z Rickym Gervaisem i Steve'em Carellem. Postawili na lokalność i czerpanie z naszego tu i teraz. Siedleckie biuro "Kropliczanki" – firmy produkującej wodę mineralną – stało się, nomen omen, Polską w kropli wody.

Od razu trzeba zaznaczyć, że ma to również swoje słabsze strony. Czerpanie garściami z aktualnych wydarzeń politycznych, najnowszej popkultury i problemów społecznych ostatnich miesięcy sprawia, że "The Office PL" szybko straci swój powab – przestanie bowiem być zrozumiały, a wiele łatwych obecnie do wyłapania smaczków, które stanowią o jakości serialu, już za moment stanie się zwyczajnie nie do rozszyfrowania. Kto bowiem w niedalekiej przyszłości wyłapie (i uzna za celny żart), że szef biura – Michał – mówi cytatami z prezydenta Andrzeja Dudy, a "dresikowaty" zaopatrzeniowiec Łuki zdradza się jako antyszczepionkowiec?



To jednak, co pewnie stanie się wadą w historii długiego trwania serialu, jest jego zaletą w momencie premiery. Oglądając "The Office PL", można mieć wrażenie, że jego akcja dzieje się dokładnie teraz i komentuje sprawy, którymi wszyscy żyjemy – tak samo jak to bywa w przypadku "tasiemców" typu "Klan". To oczywiście wzmaga nasze reakcje odbiorcze, tym bardziej że twórcy bardzo chętnie podejmują kwestie kontrowersyjne o zabarwieniu politycznym i światopoglądowym. Już choćby tytuły niektórych odcinków – na przykład "Równouprawnienie", "Krzyż" czy "Tolerancja" – zdradzają, wokół jakich tematów kręci się wiele serialowych wątków.

Twórcy mają jednocześnie wypracowane bardzo jasne stanowisko wobec wielu z tych zjawisk i jednoznacznie stawiają granicę między tym, z czego można się śmiać i z czego absolutnie nie wolno. Jest to odrobinę rozczarowujące, bo tępi pazur satyry i niejednokrotnie rozpuszcza na ogół cięty humor w rozcieńczalniku poprawności. Kilkukrotnie słyszymy uwagę, że nie można żartować z innych narodowości, homoseksualistów czy choćby z kobiet, a jak tylko ktoś spróbuje – najczęściej szef Michał – od razu jest piętnowany jako rzecznik ciemnogrodu. Twórcy jak ognia boją się bycia posądzonym o szowinizm, homofobię czy ksenofobię – do tego stopnia, że wolą z pewnych rzeczy po prostu nie żartować. Działa to niekiedy na ich niekorzyść – hiperpoprawność staje się zwyczajnie śmieszna, choć nie w taki sposób, jak twórcy by sobie zapewne życzyli. 


Ale z drugiej strony trudno twórcom się dziwić. Można odnieść wrażenie, że negatywnym punktem odniesienia był dla nich największy gracz na rodzimej scenie komediowej, czyli kabarety. Kabarety, w których wciąż najzabawniejszym gagiem jest przebieranie faceta za "babę" i które nadal są ważnym ośrodkiem konserwowania narodowego szowinizmu. "The Office PL" można więc uznać za pewnego rodzaju odpowiedź na kloaczny, piętnujący najmniej uprzywilejowanych humor "gwiazd" mazurskich i innych nocy wątpliwego humoru. I zapalczywość twórców w tym zakresie również można uznać za znak czasów.

Pewne rzeczy nie zmieniły się jednak względem poprzednich wersji formatu. Akcja, rzecz jasna, rozgrywa się w biurze, które jest zaludnione przez barwne postacie o jasno określonych cechach charakteru. Mamy choćby szefa Michała – narcyza ze słabością do nieironicznego posługiwania się humorem niskich lotów; biurowego wyjadacza Dareczka, który jest idealną egzemplifikacją boomera, a do tego skrzyżowaniem internetowego Andrzeja z memowym nosaczem sundajskim; czy najstarszą w zespole Bożenkę, cierpiącą na problemy z alkoholem i nadwagą. Jest też Lewan, wychowany w Polsce Gruzin, ambitna córeczka właściciela, nie najrezolutniejsza Agnieszka i kilka innych postaci, których rola zmienia się w zależności od odcinka. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to zgraja typowo "polska" i dzięki temu tak bardzo bawi.

Najśmieszniejsze są momenty przemawiające do tego, co jest nam najbliższe. I może właśnie z tego powodu absolutnie wybijającą postacią jest ta najbardziej "nasza" (sorry, Lewan), czyli Darek, mistrzowsko grany przez Adama Woronowicza. Dareczek z rozrzewnieniem wspomina stan wojenny, jest dumnym posiadaczem kubka z bitwą pod Chocimiem, określa się jako niewierzący, lecz praktykujący katolik i nosi mentalnego wąsa. Jego nie nazbyt elegancka twarz reprezentuje wszystkich naszych wujków, dziadków, ojców (ale niekiedy również i nas samych), którzy podczas wesela dalekiej kuzynki wypiją o jeden kieliszek za dużo i dają się poznać od najgorszej strony. Tyle tylko że Darek ma tak na trzeźwo.


Twórcy popisują się niemal nieustanną kreatywnością i inwencją, by z ograniczonej puli cech charakteru postaci wciąż tworzyć nowe układy, skrzące się humorem i błyskotliwością. Nawet powracające żarty bawią, bo funkcjonują jako "running jokes", które śmieszą właśnie dlatego, że są powtarzane w różnych konfiguracjach. Z tego powodu wcale nie nudzi fakt, że Michał wciąż nieświadomie popisuje się ksenofobią, wskazując na gruzińskie pochodzenie Lewana, podobnie zresztą jak podkreślanie nepotyzmu, stojącego za zatrudnieniem Patrycji w roli zastępczyni szefa. 

Są tu też jednak postacie całkowicie nijakie, a niektóre powracające żarty są niczym więcej jak pospolitą repetycją. Tak jest na przykład z Frankiem – nowym w zespole, który miał być najwyraźniej rzecznikiem widzów, spoglądającym na rzeczywistość biura "Kropliczanki" z wyższościowym dystansem. Franek jest młody, inteligentny, błyskotliwy i na tle reszty wygląda na całkowicie normalnego – i właśnie z tego powodu od samego początku można go znielubić. Przede wszystkim jednak trudno z nim sympatyzować, bo jest całkowicie nijaki i brakuje mu choćby odrobiny niepoprawnego szaleństwa. Jego dystans i normalność jest mdła i – co najgorsze – całkowicie niezabawna. 

Ale nie wszystko, co niezabawne, jest wadą "The Office PL". Komedia to najbardziej subwersywny gatunek filmowy. Można w niej powiedzieć więcej, pozwolić sobie na łamanie tabu, bezkarnie wyśmiewać przywary i społeczne absurdy. I twórcy to robią. Do tego stopnia, że śmiech zamiera nam czasem w gardle – na przykład wtedy, gdy biurowa walka o krzyż czy aborcję idzie za daleko; albo gdy dostrzegamy ujawnianą przez serial normalizację nepotyzmu; lub zostają zdemaskowane istniejące w biurze relacje oparte na seksizmie i uprzedzeniach – czyli fundamentach funkcjonowania również całkiem prawdziwych biur rozsianych po całej Polsce. 

Twórcy poruszyli tak szeroki wachlarz problemów społecznych, że naprawdę aż trudno się niekiedy śmiać. Dojmujące różnice klasowe, dyskryminacja ze względu na płeć, codzienna i powszechna, skrywana za "niewinnymi" żartami ksenofobia, toksyczna "polskość", wojująca nowoczesność, która nie zważa na przeszłość – to tylko wycinek aktualnych zjawisk społecznych, wokół których koncentruje się akcja serialu. Zjawisk, które bardzo rzadko pojawiają się choćby w filmach kinowych, a które coraz chętniej zapatrzone są w przeszłość, zapominając o tym, co ważne tu i teraz.


Ale nie tylko waga poruszanych problemów sprawia, że śmiech grzęźnie w gardle. Podobny efekt wywołuje sposób, w jaki twórcy wykraczają poza charakterologiczny horyzont postaci. Najczęściej, gdy bohaterowie przestają być jednowymiarowi, zyskują wymiar tragiczny. Kilkukrotnie Michałowi spada maska żenującego śmieszka, która najwidoczniej miała chronić jego niezwykle czułą naturę. Bożenka jest reprezentantką niskopłatnych pracowników, którzy muszą dorabiać – w jej przypadku szydełkowaniem. Patrycja to nie tylko zimna profesjonalistka, ale również nierozgarnięta sercowa naiwniaczka. Właśnie w tych momentach, gdy bohaterowie przestają śmieszyć, stają się najciekawsi. Choć przez chwilę przestają być figurami w komedii i zamieniają się w osoby bliskie, bo dzielące z nami emocje.

"The Office PL" ma swoje wady, ale przede wszystkim jedną wielką zaletę – jest trafnym obrazem naszego dnia powszedniego przedstawionym w krzywym zwierciadle zwariowanego i bezwzględnego humoru. A czego jak czego, ale to właśnie krytycznego i satyrycznego spojrzenia na nas samych potrzeba nam obecnie jak niczego innego.   
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones